3 czerwca dostałam od swoich przyjaciół wiadomość tej treści:
Witajcie Pamiętam jakby to było wczoraj. Kwalifikacje na wyjazd lub kolejka do zapisów w Kolibie a potem: całonocne śpiewanie na środku jeziora przy blasku pochodni i akompaniamencie sześciu gitar, koncert muzyki poważnej na wodzie drewniane kajaki, długie dnie i krótkie noce. Na szczęście to nie muszą być tylko wspomnienia. Jestem prawie pewien że nic tak nie inspiruje, nie cementuje przyjaźni i nie "ładuje akumulatorów" jak krótkie czerwcowe noce przy ognisku, kilkudziesięcioosobowy leniwy spływ kajakową tratwą czy też samotna chwila zadumy w zatoczce pełnej grzybieni i grążeli. Do zobaczenia. Krzysztof K.
Impreza organizowana jest od kilkudziesięciu lat przez stałych bywalców – wiekowych członków AKT WATRA i zaprzyjaźnionych „tubylców” dla przyjaciół i ich rodzin z kraju i zza granicy . Udział - tak jak w całym naszym życiu - tylko na własny koszt oraz własną odpowiedzialność.
Było to zaproszenie na 52 lub 53 spływ kajakowy organizowany obecnie przez byłych członków klubu turystycznego AKT WATRA Politechniki Śląskiej, a w czasach gdy studiowałam przez studentów, członków klubu.
Ostatni raz byłam na tym spływie w 1980r.
Uciekło mi 33 lata i 32 takie imprezy (przerwę spowodował stan wojenny).
Porządkując stare zdjęcia znalazłam również te ze spływu w 1980 roku. Postanowiłam odnaleźć ludzi z tych zdjęć i udało się. Są, spotykają się nadal i wspólnie ładują akumulatory na spływie po rzece Obra.
Miałam kilkadziesiąt godzin nadgodzin w pracy do wybranie w czerwcu , więc trzeba było tylko zorganizować sprzęt (namiot, śpiwór, latarka, itp.) i dojechać do Rybojadów.
Nie trzeba wyjeźdżać daleko, żeby zobaczyć „dziką” rzekę z powalonymi grzewami leżącymi w poprzek, odsłoniętymi korzeniami drzew czy sztucznymi wyspami utworzonymi na martwych drzewach. Nie trzeba wielkich pieniędzy, by świetnie odpocząć. Wystarczy kilka dni w gronie przyjaciół, dobrych i ciepłych ludzi, którzy przywitali mnie tak, jakby nie było tej czarnej dziury trwającej 33 lata.
Trasa i program spływu:
18.06.2013 r (wtorek)
10.00 – 12.00 Ośrodek MOSiR Zbąszyń, przydział sprzętu i nareszcie start
12.00 – 18.00 Spływ na trasie Zbąszyń – J.Zbąszyńskie-J. Lutol, Trzciel, J.Wielkie, Rybojadło , leśniczówka Rybojady (stali bywalcy będą tam biwakować już od niedzieli)
21.00 – rano Ognisko na dzień dobry i dobranoc – (próba orkiestry)
19.06.2012 r (środa)
10.00 – 12.00 Odwiezienie samochodów do Międzyrzecza -powrót kierowców
12.00 - 19.00 Spływ na trasie: J.Rybojadło, Obra, Leśniczówka Rańsko, Policko, Żółwin, Międzyrzecz – przejazd samochodami na Biwak nad J. Chycina.
21.00 – rano Piosenki, wspomnienia, marzenia
20.06.2012 r (czwartek)
10.00 – 11.00 Przejazd autobusem do Międzyrzecza
11.00 - 20.00 Spływ na trasie: Miedzyrzecz, Gorzyca, J. Bledzewskie, Struga Jeziorna, J.Chycina.
23 - ? Ognisko ze śpiewem dla wszystkich którzy jeszcze mogą.
21.06.2012 r (piątek)
d z i e ń b i w a k o wy
20.00 – do ostatniego gościa OBROWA BIESIADA – próba bicia rekordu ilości instrumentów w OBROWEJ ORKIESTRZE
22.06.2012 r (sobota)
11.00 – 17.00 Spływ na trasie: J.Chycina, Zalew Bledzewski (przenoska przez zaporę), Bledzew, Stary Dworek, zakończenie części spływowej- zdanie sprzętu.
17.00 – 18.00 Powrót na biwak nad J Chycina
21.00 – rano CUDOWNA NOC ŚWIETEGO JANA
23.06.2012 r (niedziela)
n i e u s t a j ą c e p o z e g n a n i a i w y j a z d y.
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Masz rację Piotrze, warto siebie zaskoczyć i dać się skusić. Przemierzyłam szlak od Trzciela do Gorzycy, kilkanaście dni wcześniej niż Gosia. Kilka dni wcześniej rozpaczałam jak strasznie głupio zrobiłam godząc się na ten spływ, a teraz mam masę wspomnień, świadomość że pokonałam jakieś swoje lęki i nadzieję, że za rok znów popłynę.
-
Warto Piotrze :)
-
...może i masz rację, Gosiu, że czasami warto samego siebie zaskoczyć i zrobić coś teoretycznie możliwego tylko dla innych ... :-) ...
-
Piotrze, nie zazdrość. Zaplanuj sobie taki wyjazd i go zrealizuj.
Obra to już popularny szlak kajakowy, ma parę baz, gdzie można wypożyczy kajaki (wypożyczający odbiera też kajaki z miejsca docelowego). Po drodze jest kilka miejsc, gdzie można rozbić namioty. Ważne, by było to min 2 kajaki i 5 osób (kierowca). Kajaki trzeba przenosić przez przeszkody, jest ich co najmniej kilka na każdym z odcinków.
Każdy z odcinków to 20-30 km, ale można go podzielić na odcinki krótsze.
Ważne, by zabrać ze sobą radość i optymizm, a zostawić czas i problemy.
Gdy mi się wyrwało zdanie "na tej przeszkodzie straciliśmy 15 minut" mój Kapitan odparł "jeszcze się nie wyłączyłaś, tutaj nie ważny jest czas, a przeszkody się po prostu pokonuje" :)
Z tym pokonywaniem było różnie...,
Spotkaliśmy na trasie chyba mniej doświadczonych kajakarzy z innych grup.
Wpychali się do kolejki, blokowali przeszkody, hałasowali, cieszyło ich "nieszczęście" innych, czyli wywrotka lub utarzanie w błocie. Na szczęście był to już ostatni dzień spływu, czyli sobota, caly tydzień byliśmy sami :) -
... :-) ...
...to był uśmiech uznania za piękną relację i trochę też uśmiech zazdrości!...
...ale tylko sympatycznej zazdrości!... -
Urocze okoliczności przyrody.
Wierzę,że można w czasie takiego spływu naładować akumulatory.
Pozdrawiam-) -
Klaro, bardzo dziękuję :)
Uczyłam sie kiedyś zasad kompozycji.
Staram się zawsze utrwalać wrażenia i emocje, czasami to wychodzi lepiej, czasami gorzej.
Bywa, że miejsce jest samą emocją.
Na Obrę pojechałąm naładować akumulatory i spotkać się z przyjaciółmi sprzed lat:)
Sprzyjała nam też pogoda.
Polowały na nas aż 2 orły bieliki .... -
Dziekuje za mila przejazdzke :).Pozdrawiam